lutego 24, 2018

Rozważania wielkopostne - Najtrudniejsze wymaganie

  Sobota 1 tydzień Wielkiego Postu

Słowo Boże na dziś

 

Miłujcie nieprzyjaciół waszych....
Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza
Jezus powiedział do swoich uczniów: «Słyszeliście, że powiedziano: „Będziesz miłował swego bliźniego”, a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził. A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują, abyście się stali synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych. Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Czyż i celnicy tego nie czynią? I jeśli pozdrawiacie tylko swych braci, cóż szczególnego czynicie? Czyż i poganie tego nie czynią? Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski».

Oto słowo Pańskie.


Refleksja nad Słowem Bożym 



Trwając w okresie Wielkiego Postu, pragniemy uświadomić sobie własną grzeszność, podjąć wysiłek nawrócenia i pokuty za uczynione zło. Ze wstydem i żalem przypominamy sobie te wszystkie okoliczności, w których skrzywdziliśmy kochających, niewinnych ludzi. Zdradzaliśmy, okłamywaliśmy, wykorzysty­waliśmy dobroć, obojętnie przechodziliśmy obok ludzkiej biedy. Teraz jest czas, aby to wszystko sobie uświadomić. Teraz jest czas, aby ze swymi grzechami się zmierzyć. Chrystus Pan wzywa nas wprost do pokuty i zadośćuczynienia krzywd, które innym wyrządziliśmy. Każdy, kto wstąpił na drogę pokuty i nawrócenia, doświadczył już, jakie to wymagające, a czasem nawet upokarza­jące. Przyznać się do błędu, prosić o wybaczenie, okazać skruchę. To wcale nie jest łatwe dla człowieka, który żyje w przeświadcze­niu o swej nieomylności, w czasach, kiedy najbardziej liczy się przebój o wość i determinacja w realizacji swych zamierzeń.
Lecz dziś Zbawiciel chce od nas jeszcze więcej. „Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześla­dują” (Mt 5,44). Pan Jezus nie wymaga od nas tylko i wyłącznie sprawiedliwości, wszak uznanie swej winy i prośba o przebacze­nie to wymóg ludzkiej i boskiej sprawiedliwości. Chrystus do­maga się od nas czegoś więcej. Jeżeli chcemy, by prawdziwie na­zywano nas przyjaciółmi Pana Boga, musimy wspiąć się na szczyt miłości. Jeżeli chcemy naśladować Mistrza z Nazaretu, musimy być miłosierni jak On sam. Jeżeli pragniemy osiągnąć zbawienie wieczne, nie możemy poprzestać tylko i wyłącznie na realizacji wymogu sprawiedliwości. Wszak poganie i najwięksi grzesznicy tak czynią. Łatwo jest kochać człowieka, który jest nam życzliwy. Łatwo okazywać dobro osobie, od której wiele otrzymaliśmy. Nie jest problemem okazać wyrozumiałość dla tego, który sam był dla nas wielkoduszny. Problem powstaje, gdy tak przyjdzie odnosić się do osób nam nieprzychylnych czy wręcz wrogich.
Trudno przebaczyć człowiekowi, który nie widzi problemu w tym, iż nas skrzywdził. Trudno okazać życzliwość osobie, która ostentacyjnie okazuje nam swą niechęć. Wiele trzeba poświęcić, by prosić Pana Boga o błogosławieństwo dla człowieka, który wyrządził nam krzywdę. Dla wielu okazuje się to być heroizmem niemożliwym do realizacji. Jesteśmy bowiem tylko ludźmi. No­simy w sobie pamięć doznanych krzywd. Krzyczy w nas poczucie niesprawiedliwości. Skrzywdzona miłość własna domaga się zadośćuczynienia. Piękne są te dzisiejsze słowa Pana Jezusa, lecz jakże trudne w realizacji. Doniosła to nauka, lecz przekraczająca nasze możliwości.
Jeżeli jednak poprzestaniemy tylko i wyłącznie na płasz­czyźnie sprawiedliwości, gdzież szukać miłości? Jeżeli dla in­nych będziemy tylko tacy, jak oni dla nas, jak zbudujemy wspólne dobro? Jeżeli kochać potrafimy tylko wtedy, gdy przy­nosi to nam korzyści, to czy można taką postawę tak naprawdę nazwać miłością? Jeżeli my nie chcemy ofiarować niczego od siebie i złamać miłości własnej, jakże wolno nam będzie wycią­gać dłonie po dar Bożego miłosierdzia?
Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski" (Mt 5,48). Oto kierunek naszej życiowej drogi, który wskazuje nam dzisiaj Pan Jezus. Odciąć się od zła. Nie szukać zadośćuczynienia. Życzliwie spoglądać na swych wrogów. Do­brem gasić zarzewie zła i krzywdy. Modlitwą przeciwstawić się przekleństwu. Uśmiechem zneutralizować gniew. Delikatnością ukoić wzburzenie. Miłością zwyciężyć nienawiść. To jedyna droga do budowania królestwa Bożego na ziemi. To jedyne, co możemy dać od siebie bezinteresownie Panu Bogu. Tak wiele od Stwórcy otrzymujemy, ofiarować zaś w zamian możemy tylko i wyłącznie dar z miłości własnej.
Nie zawsze nasza wspaniałomyślność będzie doceniona przez drugiego człowieka. Nie zawsze nasza miłość wrogów, krzywdzicieli, nieprzyjaciół będzie przez nich zauważona. Nie zawsze nasze dobro złagodzi złośliwość drugiego człowieka. To wszystko pozostawmy działaniu łaski Bożej. To wszystko pozo­stawmy Duchowi Świętemu, który dmie kędy chce. Najważniejsze, że Pan Jezus doceni naszą ofiarę. Najważniejsze, że Pan Bóg wynagrodzi dar naszej bezinteresownej miłości nieprzyja­ciół. W ostatecznym rozrachunku to my będziemy zwycięzcami. To nasze imiona zapisane będą w Księdze Życia. Wszystko bo­wiem, co jest na tym świecie, przeminie. Ostanie się tylko mi­łość. I właśnie z tej miłości będziemy sądzeni. Amen.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Homilie i rozważania , Blogger