Sobota 1 tydzień Wielkiego Postu
Słowo Boże na dziś
Słowa
Ewangelii według Świętego Mateusza
Jezus powiedział do swoich uczniów: «Słyszeliście, że powiedziano: „Będziesz miłował swego bliźniego”, a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził. A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują, abyście się stali synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych. Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Czyż i celnicy tego nie czynią? I jeśli pozdrawiacie tylko swych braci, cóż szczególnego czynicie? Czyż i poganie tego nie czynią? Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski».
Jezus powiedział do swoich uczniów: «Słyszeliście, że powiedziano: „Będziesz miłował swego bliźniego”, a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził. A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują, abyście się stali synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych. Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Czyż i celnicy tego nie czynią? I jeśli pozdrawiacie tylko swych braci, cóż szczególnego czynicie? Czyż i poganie tego nie czynią? Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski».
Oto
słowo Pańskie.
Refleksja nad Słowem Bożym
Trwając
w okresie Wielkiego Postu, pragniemy uświadomić sobie własną
grzeszność, podjąć wysiłek nawrócenia i pokuty za uczynione
zło. Ze wstydem i żalem przypominamy sobie te wszystkie
okoliczności, w których skrzywdziliśmy kochających, niewinnych
ludzi. Zdradzaliśmy, okłamywaliśmy, wykorzystywaliśmy
dobroć, obojętnie przechodziliśmy obok ludzkiej biedy. Teraz jest
czas, aby to wszystko sobie uświadomić. Teraz jest czas, aby ze
swymi grzechami się zmierzyć. Chrystus Pan wzywa nas wprost do
pokuty i zadośćuczynienia krzywd, które innym wyrządziliśmy.
Każdy, kto wstąpił na drogę pokuty i nawrócenia, doświadczył
już, jakie to wymagające, a czasem nawet upokarzające.
Przyznać się do błędu, prosić o wybaczenie, okazać skruchę. To
wcale nie jest łatwe dla człowieka, który żyje w przeświadczeniu
o swej nieomylności, w czasach, kiedy najbardziej liczy się przebój
o wość i determinacja w realizacji swych zamierzeń.
Lecz
dziś Zbawiciel chce od nas jeszcze więcej. „Miłujcie waszych
nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują”
(Mt 5,44). Pan Jezus nie wymaga od nas tylko i wyłącznie
sprawiedliwości, wszak uznanie swej winy i prośba o przebaczenie
to wymóg ludzkiej i boskiej sprawiedliwości. Chrystus domaga
się od nas czegoś więcej. Jeżeli chcemy, by prawdziwie nazywano
nas przyjaciółmi Pana Boga, musimy wspiąć się na szczyt miłości.
Jeżeli chcemy naśladować Mistrza z Nazaretu, musimy być
miłosierni jak On sam. Jeżeli pragniemy osiągnąć zbawienie
wieczne, nie możemy poprzestać tylko i wyłącznie na realizacji
wymogu sprawiedliwości. Wszak poganie i najwięksi grzesznicy tak
czynią. Łatwo jest kochać człowieka, który jest nam życzliwy.
Łatwo okazywać dobro osobie, od której wiele otrzymaliśmy. Nie
jest problemem okazać wyrozumiałość dla tego, który sam był dla
nas wielkoduszny. Problem powstaje, gdy tak przyjdzie odnosić się
do osób nam nieprzychylnych czy wręcz wrogich.
Trudno
przebaczyć człowiekowi, który nie widzi problemu w tym, iż nas
skrzywdził. Trudno okazać życzliwość osobie, która
ostentacyjnie okazuje nam swą niechęć. Wiele trzeba poświęcić,
by prosić Pana Boga o błogosławieństwo dla człowieka, który
wyrządził nam krzywdę. Dla wielu okazuje się to być heroizmem
niemożliwym do realizacji. Jesteśmy bowiem tylko ludźmi. Nosimy
w sobie pamięć doznanych krzywd. Krzyczy w nas poczucie
niesprawiedliwości. Skrzywdzona miłość własna domaga się
zadośćuczynienia. Piękne są te dzisiejsze słowa Pana Jezusa,
lecz jakże trudne w realizacji. Doniosła to nauka, lecz
przekraczająca nasze możliwości.
Jeżeli
jednak poprzestaniemy tylko i wyłącznie na płaszczyźnie
sprawiedliwości, gdzież szukać miłości? Jeżeli dla innych
będziemy tylko tacy, jak oni dla nas, jak zbudujemy wspólne dobro?
Jeżeli kochać potrafimy tylko wtedy, gdy przynosi to nam
korzyści, to czy można taką postawę tak naprawdę nazwać
miłością? Jeżeli my nie chcemy ofiarować niczego od siebie i
złamać miłości własnej, jakże wolno nam będzie wyciągać
dłonie po dar Bożego miłosierdzia?
„Bądźcie
więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski"
(Mt 5,48). Oto kierunek naszej życiowej drogi, który wskazuje nam
dzisiaj Pan Jezus. Odciąć się od zła. Nie szukać
zadośćuczynienia. Życzliwie spoglądać na swych wrogów. Dobrem
gasić zarzewie zła i krzywdy. Modlitwą przeciwstawić się
przekleństwu. Uśmiechem zneutralizować gniew. Delikatnością
ukoić wzburzenie. Miłością zwyciężyć nienawiść. To jedyna
droga do budowania królestwa Bożego na ziemi. To jedyne, co możemy
dać od siebie bezinteresownie Panu Bogu. Tak wiele od Stwórcy
otrzymujemy, ofiarować zaś w zamian możemy tylko i wyłącznie dar
z miłości własnej.
Nie
zawsze nasza wspaniałomyślność będzie doceniona przez
drugiego
człowieka. Nie zawsze nasza miłość wrogów, krzywdzicieli,
nieprzyjaciół będzie przez nich zauważona. Nie zawsze nasze dobro
złagodzi złośliwość drugiego człowieka. To wszystko pozostawmy
działaniu łaski Bożej. To wszystko pozostawmy Duchowi
Świętemu, który dmie kędy chce. Najważniejsze, że Pan Jezus
doceni naszą ofiarę. Najważniejsze, że Pan Bóg wynagrodzi dar
naszej bezinteresownej miłości nieprzyjaciół. W ostatecznym
rozrachunku to my będziemy zwycięzcami. To nasze imiona zapisane
będą w Księdze Życia. Wszystko bowiem, co jest na tym
świecie, przeminie. Ostanie się tylko miłość. I właśnie z
tej miłości będziemy sądzeni. Amen.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz