lutego 22, 2018

Rozważania wielkopostne - "A wy za kogo Mnie uważacie?"

Czwartek 1 tydzień Wielkiego Postu

Słowo Boże na dziś

 

Słowa Ewangelii według świętego Mateusza
Gdy Jezus przyszedł w okolice Cezarei Filipowej, pytał swych uczniów: «Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego?» A oni odpowiedzieli: «Jedni za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni za Jeremiasza albo za jednego z proroków». Jezus zapytał ich: «A wy za kogo Mnie uważacie?» Odpowiedział Szymon Piotr: «Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego». Na to Jezus mu rzekł: «Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jony. Albowiem ciało i krew nie objawiły ci tego, lecz Ojciec mój, który jest w niebie. Otóż i Ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr – Opoka, i na tej opoce zbuduję mój Kościół, a bramy piekielne go nie przemogą. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie».
Oto słowo Pańskie.

Refleksja nad Słowem Bożym 


Szymonie, synu Jony, czy miłujesz Mnie?”.
Takie pytanie jest zadawane św. Piotrowi. On ze szczerością i mocą wiary odpowiada: „Tak, Panie”. Kiedy jednak wydawało mu się, że jakoś Mistrz mu niedowierza, w końcu powiada: „Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że ja Ciebie miłuję”.
Zazwyczaj dzieje się na odwrót, niż to przedstawiono dziś w Ewangelii. Zwykle człowiek zadaje Bogu pytania o sens życia, o tajemnice cierpienia i śmierci, o wieczność i prawdę. Czasem pytanie jest natarczywe i niecierpliwe, a człowiek, który je stawia chciałby niemal dotknąć Boga. „Czy Ty naprawdę istniejesz?” Czy jesteś Bogiem żywym i prawdziwym?”
Bywa, że człowiek zgubi się w gąszczu domysłów, teorii i filozofii, gdzie już nie świeci żaden, choćby nikły płomień. Bywa też, że człowiek szukający i stawiający Bogu pytania stwierdzi za poetą: „Bóg nie nad głową mieszka, lecz w środku człowieka, więc kto w głowę zachodzi, od Boga ucieka” (A. Mickiewicz). Tu już jest więcej światła i człowiek pewniej stawia kroki. Bywa również, że wszystko już jest jasnością i światłem. Nie ma pytań, bo po cóż wtedy pytać? Trzeba się tylko zadziwić głębokością bogactw, mądrością i wiedzą samego Boga.
Zamyśleć się nad niezbadanymi Jego wyrokami i niewyśledzonymi drogami. To wówczas przez Niego i dla Niego jest wszystko, choć nikt z nas nigdy nie pozna myśli Pana i nie będzie Jego doradcą. Ginie wtedy wszelka natarczywość i niecierpliwość, a nawet ciemność niewiedzy nie jest straszna. Dla tych, którzy sercem szukają i widzą sercem, nawet mrok jest jak światło, a noc jako dzień zajaśnieje (Ps 139, 12). Pozostaje wielkie milczenie przed Bogiem, które jest samą modlitwą.
Można by w tym miejscu szukać żywej ilustracji tej wielkiej prawdy, gdzie mroczność dociekań zastąpiona jest prostotą serca, a mnożona liczba pytań i niejasności, ustępuje miejsca określonej przez wiarę postawie życiowej. Wystarczy zajrzeć do niejednej sali szpitalnej czy cichego kąta mieszkania osób od wielu lat cierpiących przez ciężką, nieuleczalną chorobę czy samotność.
Dziś w Ewangelii, Bóg stawia człowiekowi pytania. „Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego?… A wy za kogo Mnie uważacie?” (Mt 16, 13, 15) - pyta Chrystus. Jakże inaczej stawia pytanie człowiek, a inaczej Bóg!

Zatem wiara, wynikająca z przyjmowania z Boskiego Objawienia; zatem miłość ku Chrystusowi, miłość radykalna i absolutna, miłość niekłamana – bo Ty, Boże, wszystko wiesz – stają się fundamentami właśnie tego, iż Piotr jest obwołany opoką Kościoła, którego „bramy piekielne nie przemogą”, ani wczoraj, ani dziś, ani jutro, bo Chrystusowe wyznaczenia i posłania misyjne są właśnie tak owocne, tak skuteczne, aby Kościół mógł bez przeszkód obwoływać „czas łaski, czas zbawienia od Pana i Boga”.

Piotr, człowiek wiary, człowiek miłości ku Jezusowi Chrystusowi. Zatem, mocą wiary i miłości poznaje dobrze kim jest Jezus Chrystus, i może o Tym Chrystusie opowiadać z wielką gorliwością apostolską wszystkim, Żydom przede wszystkim.

Wydaje się, że w Święto Katedry św. Piotra, obchodzone już w Kościele katolickim od IV wieku, trzeba by sobie życzyć i wiary, i miłości wielkiej ku Bogu i ku człowiekowi, ale również potężnej chrześcijańskiej, pokornej ambicji, ambicji, by być opoką Kościoła, fundamentem Kościoła, każdy inaczej, bo jedyną misją była misja Piotrowa, ale my również mamy stawać się rodzicielami Kościoła, fundamentami Kościoła. Jeżeli ktoś jest matką, ojcem, przez wiarę w Boga i Bogu, przez wielkie umiłowanie królestwa Bożego, rodzi Kościół, owszem: domowy, ale i przyczynia się do wzrostu Kościoła parafialnego, diecezjalnego, a w konsekwencji do wzrostu Kościoła powszechnego. To nie tylko dom rodzinny, rodzina, jest stosownym środowiskiem, aby być tam fundamentem Kościoła, opoką Kościoła, gdy się jest matką, ojcem, ale również w środowisku pracy, we wspólnocie zawodowej, tam gdzie jestem. Jeżeli jestem katolikiem, chrześcijaninem konsekwentnym w wierze i miłości, staję się rodzicielem Kościoła, opoką Kościoła, i to Kościoła niezwyciężalnego. Bo w takie dzieło rodzenia Kościoła przecież angażuje się sam Święty Duch Boży, który nam objawia i Ojca, i Syna, który wznieca w nas wielką miłość ku Ojcu, ku Synowi, i ku braciom, których otrzymujemy w darze w Jezusie Chrystusie.
Zamyśleć się nad niezbadanymi Jego wyrokami i niewyśledzonymi drogami. To wówczas przez Niego i dla Niego jest wszystko, choć nikt z nas nigdy nie pozna myśli Pana i nie będzie Jego doradcą. Ginie wtedy wszelka natarczywość i niecierpliwość, a nawet ciemność niewiedzy nie jest straszna. Dla tych, którzy sercem szukają i widzą sercem, nawet mrok jest jak światło, a noc jako dzień zajaśnieje (Ps 139, 12). Pozostaje wielkie milczenie przed Bogiem, które jest samą modlitwą.
Można by w tym miejscu szukać żywej ilustracji tej wielkiej prawdy, gdzie mroczność dociekań zastąpiona jest prostotą serca, a mnożona liczba pytań i niejasności, ustępuje miejsca określonej przez wiarę postawie życiowej. Wystarczy zajrzeć do niejednej sali szpitalnej czy cichego kąta mieszkania osób od wielu lat cierpiących przez ciężką, nieuleczalną chorobę czy samotność.
Dziś w Ewangelii, Bóg stawia człowiekowi pytania. „Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego?… A wy za kogo Mnie uważacie?” (Mt 16, 13, 15) - pyta Chrystus. Jakże inaczej stawia pytanie człowiek, a inaczej Bóg!

Zatem, mamy być opoką. Jest nas aż tylu ochrzczonych w Rzeczypospolitej; tylu ochrzczonych Polaków na świecie, i nieraz aż dziw bierze, że wiary tak mało, a miłości niekiedy jeszcze mniej. I stąd wielkie nieporozumienia, zwątpienia, i stąd niekiedy aż tyle nienawiści i sądów, sporów różnorakich pośród nas, Polaków, którzy deklarujemy, że wierzymy w Boga prawdziwego, że Chrystusa miłujemy, a przecież gdyby tak autentyczna wiara nas ożywiała, gdyby tak miłość ewangeliczna napełniała nasze umysły i serca, to przecież i Kościół byłby inny. Są różne Stowarzyszenia Rodzin Katolickich, są inne Kluby Katolickie, Akcje Katolickie, mnóstwo różnych ruchów. Przecież każdy członek Kościoła, a zwłaszcza zrzeszony członek Kościoła w szczególnej wspólnocie, winien stawać się opoką Kościoła.

I dlatego prosimy Pana o takie wewnętrzne postawy, aby mógł powiedzieć o każdej i każdym z nas, tak jak do Piotra: „Ty jesteś opoką” w swoim domu, w swoim środowisku, w swojej parafii, w swoim mieście, w swojej diecezji – tam, gdzie jesteś – Ty jesteś opoką Kościoła i na niej ma on być budowany.

Dzisiaj, dziękując Bogu w Trójcy Świętej Jedynemu za św. Piotra Apostoła, chcemy prosić Ducha Świętego, by nasza wiara była autentyczna, żywa, kierująca życiem naszym; by nasza miłość była wystarczająca, abyśmy bez wstydu mogli powiedzieć: „Panie, Ty wszystko wiesz, ty wiesz, że ja Ciebie miłuję” ponad wszystko. I wreszcie pragnąć, aby przez nas Kościół nie pomniejszał się przez nasze niedowiarstwo i brak wiary, brak miłości, ale by Kościół przez naszą obecność i nasze z dnia na dzień chrześcijańskie działanie wciąż wzrastał. „Ty jesteś Piotr, Opoka. Na tej Opoce zbuduję mój Kościół, a bramy piekielne go nie przemogą”. AMEN.


 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Homilie i rozważania , Blogger