Jordania - Jordan / Fot. ks. Józef Tabor |
Drodzy
Bracia i Siostry! Jak wiemy wszyscy, czas oczekiwania – Adwentu w
pierwszej swej części jest ukierunkowany na ostateczne
przyjście Chrystusa; w drugiej zaś na Betlejem – pamiątkę i
program chrześcijańskiego życia – przygotowujące nas do
świąt Bożego Narodzenia. Te dwie rzeczywistości –
ostateczne i pierwsze przyjście Zbawiciela – uzupełniają się
wzajemnie w naszej religijności. Kto wmyśla się modlitewnie w
w Słowo Boże, znajdzie najprędzej drogę do Chrystusowej stajenki
i usłyszy wyraźniej niż inni słowa, dające orientację każdej
chwili życia: „Chwała na wysokości Bogu, a na ziemi pokój
ludziom Jego upodobania” (Łk 2, 14). Betlejem zaś, urzekający
wyraz nieskończonej miłości Boga, otwiera przed nami widoki
takich światów, których nic nie potrafi zasłonić, sięgają one
bowiem w wizję Chrystusowej chwały. Każda niedziela Adwentu
rzuca jeden z refleksów światła, jak mamy te dwie rzeczywistości
przeżywać.
Ukochani!
Słowo Boże niedzieli dzisiejszej każe nam przyswoić sobie
właściwy obraz Chrystusa, żłóbka i paruzji i żyć tak, jak
przystało ludziom, o których się mówi, że są „skazani na
Chrystusa”. Mogłoby się wydawać, że pytanie, z jakim św, Jan
Chrzciciel przysłał swoich uczniów do Zbawiciela: „Czy Ty jesteś
Tym, który ma przyjść?” (Mt 11, 3) zostało podyktowane tyło
ich własną, trudną, nieustaloną, niepowtarzalną sytuacją. Jan
bowiem był przekonany, iż tragiczny koniec jego życia jest już
blisko i pragnął umocnić słowami Chrystusa to, co im kiedyś
obwieścił: „Oto Baranek Boży, który gładzi grzechy
świata” (J 1, 29). Św. Jan przekazał w tym pytaniu również
swoje zdziwienie, iż mesjańska działalność Chrystusa nie
wie
wszystkich,
najmniejszych szczegółach pokrywa się z obrazem, jaki on sam o
niej posiada. Daleki był Jan Chrzciciel od myśli o politycznym
Mesjaszu, ale i on częściowo przekazywał w swym
przepowiadaniu wizję Chrystusa-Mściciela. Zbawiciel zaś nie
przykładał „siekiery do korzenia” ani nie palił nikogo „ogniem
nieugaszonym”.
Pytanie
przyniesione do Jezusa z Macherontu, z ciemnicy Janowej, jest
zawsze aktualne, niezwykle ważne, najważniejsze z wszystkich pytań
świata również dla nas; sam Chrystus zadał je potem swoim uczniom
niedaleko źródeł Jordanu: „Za kogo uważają ludzie Syna
człowieczego?” (Mt 16, 13). I na to pytanie sam Pan w dzisiejszej
Ewangelii daje odpowiedź – uczniom Jana i nam, swoim uczniom i
uczennicom w
XXI
w.
Ta
odpowiedź jest źródłem życia.
Niegdyś
prorok Izajasz, ewangelista Starego Testamentu, mówił do Izraelitów
o Mesjaszu: „Nie lękajcie się, Bóg sam przyjdzie i zbawi was.
Wtedy otworzą się oczy niewidomych i uszy głuchych będą
otwarte, chromy wyskoczy jak jeleń i rozwiązany będzie język
niemych” (Iz 35, 5), a głosu Mesjasza będą słuchać
najbiedniejsi (Iz 29, 19). Zbawiciel dosłownie powtarza to
świadectwo. Obraz wizji Izajasza pokrywa się z rzeczywistością,
którą uczniowie Jana zobaczyli. I wniosek jest prosty – dla nich
i dla nas: Nie można czekać na innego Mesjasza, bo innego
Zbawiciela nie będzie nigdy!
Odpowiedzią
Jezusa uciszamy również my dzisiaj, tak jak uczniowie św. Jana,
wszystkie nasze niepokoje, wszystkie pragnienia pewności, że
„ponad Zbawiciela nikt już większy i wspanialszy nie
przyjdzie” (por. J. Mirewicz SJ, Czytając
Ewangelię, Londyn
s. 70), bo „Bóg sam przyszedł i zbawił nas” i w Betlejem
okazał, iż jest najbardziej z tymi, którym życie ułożyło się
w sposób trudny: z biednymi, z chorymi, z nami.
Ukierunkowanie
królestwa Bożego zostało wyznaczone słowami: „Ubogim głosi
się Ewangelię” (Mt 11, 5), bo Ewangelia jest przede wszystkim dla
ubogich. Święty Wincenty a Paulo, założyciel Zgromadzenia
Księży Misjonarzy, spytał pewnego razu swoich najbliższych:
„Dla kogo Pan Jezus przyszedł na ziemię?” I Święty
jednocześnie dał sam odpowiedź: „Dla ubogich. I dla kogo
jeszcze?” – pytał dalej. „Dla ubogich. I dla kogo jeszcze?
Dla ubogich”. Dla takich, jak Jan Chrzciciel, dla takich, jak
pasterze w Betlejemie, jak św. Brat Albert Chmielowski, jak św.
Matka Teresa z Kalkuty i inni; dla niechcianych dzieci,
oddawanych przez matki do zakładów, dla emerytów i rencistów
podrzucanych przez własne dzieci do domów pogodnej starości, aby w
mieszkaniu było luźniej i nieco mniej kłopotów, również dla
znękanych życiem, dla nas. A gdy uczniowie Jana odeszli, Pan
Jezus rozpoczął kazanie o swoim Poprzedniku.
Ukochani
Bracia i Siostry! Gdyby kto z was miał jakieś pytania co do stylu
chrześcijańskiego życia, czy nawet zastrzeżenia do kultu
świętych, to w dzisiejszej Ewangelii znajdzie odpowiedź na
wszystkie swoje wątpliwości. Pan sławi w niej styl życia
swego Poprzednika, a zarazem wyznacza drogę postępowania swoim
uczniom i uczennicom wszystkich czasów. Nie powinni być oni
niestali w swych poglądach i zachowaniu, nie mogą być nigdy
podobni do trzciny, co się chwieje za lada podmuchem wiatru. O.
Piotr Skarga, z racji objaśnienia dzisiejszej Ewangelii poucza,
jak się mamy zachować, kiedy czujemy się słabi: „Jeśliśmy
trzciną słabą, przywiązujmy się do mocnego dębu, do łaski
i pomocy Chrystusowej, która nas umocni i postawi na skale...; w
trzcinę słabości naszej kładźmy żelazo mocy Boskiej, którą
zawsze dać nam Chrystus nasz gotów” (Kazania
na niedziele i święta całego roku, t.
1, Kazanie na 2 niedzielę Adwentu Kraków [1938] t. I s. 35). Nie
wolno nam nigdy być trzcinami. Moc Boża pozwoli wypełnić funkcje
naszego powołania we wszystkich okolicznościach i uwarunkowaniach.
O.
Jakub Wujek, jak wszyscy wiemy, genialny tłumacz Biblii na język
polski, każe się nam zastanowić, w jakiej trudnej sytuacji
znalazł się św. Jan, mimo to jednak nie zapomniał o swoim
zadaniu, zleconym mu przez Boga: przygotowania ludzi, z którymi
go Bóg związał, na przyjęcie Mesjasza. „A tu już obaczmy” –
pisze Wujek naszym przepięknym językiem XVI w. – „iż ani
ciemnica, ani więzienie, ani okowy, nic nie przeszkodziły Janowi
świętemu, aby był urzędu swego czynić nie miał”... I dodaje:
„Albowiem to własna jest tych, którzy prawdziwie, a z serca
służą Panu Bogu, że ich żaden ucisk nie odstraszy, aby o tym
mówić, tego czynić i sprawować nie mieli, co należy ku czci, a
ku chwale Bożej” (Postille
mniejszej część pierwsza..., Na
trzecią niedzielę Adwentową... Warszawra
1870 s. 18). I nas od wypełnienia naszych zadań indywidualnych,
rodzinnych, narodowych nic nigdy nie odstraszy.
Chrześcijańskie
życie wymaga wyrzeczenia się mniejszych wartości, aby
osiągnąć większe, a nawet rezygnacji z wszystkich, aby być
blisko Boga. Św. Jan pochodził z rodziny na pewno więcej niż
dobrze sytuowanej, wiedział, jak wygląda życie dostatnie.
Zrezygnował z wszystkiego, by wypełnić plan powołania
zarysowany mu jego posłannictwem.
Wnioski
z dzisiejszej homilii są następujące:
o.
Piotr Skarga każe się – po pierwsze – przekonać, że obraz
Mesjasza, Jezusa Chrystusa, jaki posiadamy we wspólnocie Kościoła,
jest prawdziwy, autentyczny, zgodny z tym, co nam przekazała o
Nim Ewangelia (Kazania
na niedziele i święta, Kazanie
na 2 niedzielę Adwentu, Kraków [1938] t. I s. 25).
Po
drugie, mamy odsłonić sobie i innym konkretnie Betlejem takie,
jakie było, a nie takie, jakie chcą widzieć, czy widzą niektórzy
chrześcijanie: bajkowe i dziecinnie naiwne. I obraz Chrystusa w
chwale winien być zgodny z rzeczywistością przyjścia Pana.
Po
trzecie, wspomniany o. Jakub Wujek wyprowadzi w swej homilii również
wniosek dla nas z tej okoliczności, iż Pan Jezus, jak rozważaliśmy,
nie powołuje się na swoje wypowiedzi o mesjaństwie, lecz na
fakty. „Uczmyż się tu... przykładem Pana Zbawiciela swego,
raczę skutkiem czy rzeczą pokazować, co jesteśmy, aniżeli słowy"
(Dz. cyt. s. 19). Tak, rzeczywiście, marny uczynkami dawać
świadectwo, że jesteśmy Chrystusowi, więcej uczynkami niźli
słowami.
Drodzy
bracia, drogie siostry! Bóg obdarza nas świadomością sensu
naszego życia. Mamy odnaleźć Betlejem w rozsnutej w
chrześcijaństwie eschatologicznej myśli, by życie nasze – udane
czy pozornie nieudane – włączyć w ujawnianie – sobie i
spotkanym ludziom – prawd: „Narodził się Zbawiciel” i
„Chrystus przyjdzie”. A jedna i druga prawda woła słowami
pieśni o. Duval'a: „Trzymaj światło w dłoni, swoje czyste
serce, aby, gdy przybędzie, mógł poznać, żeś się opowiedział
po Jego stronie”. Oczekiwanie przemieniamy w życie i innym to
przekazujemy, chociaż jesteśmy świadomi – jak ksiądz Brunon u
Cesbron'a – że jest w nas tak mało umiejętności, jak dotrzeć
do stajenki Chrystusowej i jak odezwać się do innych z radosną
Nowiną, by się na jej wiadomość nie przerazili, nie zamknęli w
sobie (G. Cesbron, Jest
później niż myślisz, Warszawa
brw, s. 84, 161, 165).
W
rozsnutej myśli eschatologicznej, w szukaniu i znalezieniu Betlejemu
będziemy przeżywać prawdę: „Narodził się Zbawiciel”.
Niepokalana, której święto obchodziliśmy w ostatni czwartek,
będzie nam wszystkim w swojej szkole przypominać, iż w
czekaniu na Chrystusa, niczyjego życia – nawet najbardziej
przekreślonego – nigdy nie można uważać za cząsteczkę
wysypiska śmieci, lecz za żywy, drogocenny kamień struktury
przedziwnej rzeczywistości, zwanej „Państwem Bożym”. Ona
nas przygotowuje do godnego obchodzenia świąt Bożego Narodzenia,
do uczynienia z Betlejemu programu życia, by stawało się ono w
pamięci na przyjście Chrystusa w chwale codzienną realizacją
śpiewu Aniołów: „Chwała na wysokości Bogu, a na ziemi
pokój ludziom Bożego upodobania”, ludziom dobrej woli. Amen.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz