Kochani moi, w
pierwszym dniu nowego roku prowadzi nas św. Łukasz znów do
Betlejem, jak w Boże Narodzenie, na spotkanie z Maryją,
Józefem i Dzieckiem. Dziś bowiem kończymy oktawę uroczystości
wcielenia, która trwa liturgicznie osiem dni.
Ta
kolejność osób nie jest przypadkowa: Maryja – Józef –
Niemowlę. To etapy drogi do spotkania z Jezusem. Bo najpierw było
zwiastowanie, pierwsze zwiastowanie. „Nie bój się Maryjo” (Łk
1, 30). Jak opanować lęk, gdy słyszy się takie słowa: „Pełna
łaski, Pan z Tobą, błogosławiona jesteś” (Łk 1, 28). Jak
uciszyć serce, gdy słyszy się orędzie niezwykłe: „Oto
poczniesz i porodzisz Syna... będzie nazwany Synem Najwyższego”
(Łk 1, 31, 32). Jak pojąć wyjaśnienie: „Duch Święty zstąpi
na Ciebie i moc Najwyższego osłoni Cię. Dlatego też Święte,
które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym” (Łk 1, 35).
Jest chwila zastanowienia, zanim padnie odpowiedź: „Niech mi
się stanie według słowa Twego – oto ja służebnica Pańska”
(Łk 1, 38). Jak ogromna ofiara, jak wielka ufność: Odwieczne
Słowo Ojca mogło zamieszkać, w łonie Maryi.
A
wkrótce było drugie zwiastowanie. Oto św. Józef, prawny małżonek
Maryi przeżywa rozterkę: „wpierw nim zamieszkali razem”
dostrzega, że Maryja oczekuje dziecka. Postanawia możliwie
najdelikatniej, sale po ludzku rozwiązać tę sprawę. Ale i on
słyszy: „Nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki,
albowiem z Ducha Świętego jest to, co
się
w Niej poczęło” (Mt 1, 20). Jak się nie bać, kiedy trudno
uwierzyć, a jeszcze trudniej zaufać? Św. „Józef uczynił
tak, jak mu polecił anioł Pański: wziął swoją Małżonkę do
siebie” (Mt 1, 24).
Potem
była noc nad Betlejem, grota i narodzenie. I znów pasterze
czuwający nad stadem, przerażeni jasnością słyszą: „Nie
bójcie się, zwiastuję wam radość wielką... dziś się wam
narodził Zbawiciel” (Łk 2, 10, 11). Uwierzyli, zaufali, „znaleźli
Maryję, Józefa i Niemowlę, leżące w żłobie” (Łk 2, 16).
Przerażenie zamieniło się w radość; wrócili wielbiąc i
wysławiając Boga.
Świętujemy
Boże Narodzenie. Wnikamy w okoliczności dotyczące tajemnicy
wcielenia, rozważamy losy i przeżycia ludzi, którzy byli
pierwszymi uczestnikami tego wydarzenia, dotykamy konkretnych spraw
i problemów. Coraz głębiej chyba pojmujemy, co się wtedy
wydarzyło, jak bardzo prawdziwie wszedł Bóg w ludzkie sprawy,
problemy, zwyczaje. Tak bardzo, że stał się jednym z nas, po
prostu człowiekiem, podobnym nam we wszystkim prócz grzechu. I
nic, co ludzkie nie jest mu obce, bo sam tego doświadczył: dotknął
konkretów i materialności naszej egzystencji, od twardego
żłobka do bolesnego ciężaru krzyża. Fakt tak wielki, że
postanowiono od narodzenia Chrystusa liczyć lata, powstał nowy
kalendarz naszej ery, naszej – to znaczy chrześcijańskiej.
Rok
Pański 2017, który dziś rozpoczynamy, jest nie tylko prostym
liczeniem czasu. To także wejście w to misterium, które trwa: „Bóg
zesłał swojego Syna, zrodzonego z niewiasty” (Ga 4, 4). Jego Syn
stał się naszym bratem, dzięki Niemu możemy wołać do Boga:
Ojcze! To, co św. Paweł napisze w liście do Galatów, jest tylko
powtórzeniem, echem nauki samego Chrystusa, który ucząc nas modlić się, pozwolił Ojca swojego nazywać Ojcem naszym.
Na
święta Bożego Narodzenia listonosze mają pełne torby. Piszą do
siebie ludzie, których życie rozdzieliło, ale pora stosowna
do wspomnień – piszą. Czasem krótkie, nic nie mówiące,
konwencjonalne kartki, a czasem płyną słowa z potrzeby serca.
I takie listy cieszą, zarówno wtedy, kiedy przychodzą od
rówieśników wspominających stare, dobre czasy, gdy teraz już
stwierdzić trzeba, jak nieustannie wchodzi się w smugę cienia.
Cieszą również, gdy przychodzą od ludzi młodych, którzy
niedawno byli dziećmi. Uczyłem ich wiary, nie wiadomo kiedy stali
się dorośli, pozakładali rodziny, mieszkają gdzieś w Polsce,
gdzieś w świecie. Też się odzywają.
Kochani
moi, przeżywamy wielorakie trudności – duchowe i materialne. A do
tych trudności wynikających z kłopotów bytowych,
mieszkaniowych, dochodzi sytuacja, która zaciążyła nad całym
światem: nie da się ukryć – straszą nas z tej i owej strony.
Jak tu się nie bać, gdy czujemy całą bezradność, bo też jaki
możemy mieć wpływ na wielkie decyzje? I ogarnia nas zniechęcenie,
nieufnie wchodzimy w rok 2017. Zbyt wielkie horyzonty i za bardzo
ciekawe czasy jak na nasze możliwości. Z tym niepokojem
przychodzimy dziś na spotkanie z Bogiem w Eucharystii.
Mówimy
Bogu o naszych lękach i jaką mamy odpowiedź? Bożonarodzeniowe
uspokojenie: „Nie bójcie się”; „Nie bój się!” (Łk 1, 30;
2, 10). To jest biblijny refren, który powtarza się na kartach
Starego Przymierza siedemdziesiąt siedem razy, a Ewangelia Pana
Naszego jest Dobrą Nowiną także dlatego, że otrzymaliśmy
obietnicę samego Jezusa, żebyśmy się nie bali nawet tych, którzy
zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą..., bo jesteśmy
ważniejsi, niż wiele wróbli... a przecież żaden z nich bez
woli Ojca nie spadnie na ziemię” (Mt 10, 28–31). A poza tym,
jeśli jesteśmy bezradni wobec wielkich spraw tego świata, to
przecież zostaje mały zakątek naszego własnego życia, gdzie
bardzo dużo zależy od nas samych. Bo w końcu od kogo to zależy,
byś został wierny Bogu, wierny sobie? Kto zadecyduje o tym, czy
zostaniesz człowiekiem trzeźwym, czy też włączysz się w tę
milionową rzeszę rodaków codziennie pijanych? Kto zagwarantuje, że
będziesz niezawodny jako mąż, ojciec, pracownik, kolega?
Okoliczności? Układy? warunki? Nie, ty sam! Nie mów więc:
Nie warto, nie opłaci się, nie dam rady... Z nowym rokiem zbierz
nowe siły i nową odwagę. Przygotuj się na trudy, bo czasy są
trudne. I usłyszysz to, co natchniony uczeń Pański pisał do
Kościoła w Smyrnie, pisał do ciebie: „Przestań się lękać
tego, co będziesz cierpiał. Oto diabeł ma niektórych spośród
was wtrącić do więzienia, abyście próbie zostali poddani, a
znosić będziecie ucisk przez dziesięć dni (tzn. krótko). Bądź
wierny aż do śmierci, a dam ci wieniec życia” (św. Ignacy
Antiocheński).
Takiej
prawdziwej nadziei, odwagi, uspokojenia, że wszystko jest
naprawdę w ręku Boga życzę wam wszystkim - ukochani Bracia i Siostry . Niech was wspomaga Maryja, święta Boża Rodzicielka,
która pierwsza przestała się bać, ponieważ zawierzyła Bogu.
Amen.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz