„Oto
co Pan obwieszcza wszystkim krańcom ziemi: Mówcie... Oto twój
Zbawca przychodzi” (Iz 62,11). Jak długo trwa adwent? Jak długo
trwa czas
oczekiwania
na przyjście Zbawiciela? Przecież to nie chodzi o liturgiczny okres
wyznaczony przez cztery ostatnie niedziele. Treść tego krótkiego
okresu liturgicznego zwanego Adwentem oznacza proces dojrzewania,
który dokonuje się w człowieku; proces trwający czasem bardzo
długo! Proces wewnętrznego rozwoju, wyznaczonego nie przez cztery
niedziele, ale niejednokrotnie przez czterdzieści cztery lata...
Życiowy adwent; Oczekiwanie na przyjście Pana... Bez przeżycia
tego oczekiwania, bez życiowego adwentu nie ma radości ze
spotkania, a słowa: „Oto twój Zbawca przychodzi” – nic
nie znaczą.
Czy
już przeżyłeś swój adwent? Czy odkryłeś prawdę wypowiedzianą
przez proroka, że naród, który nie zna Boga, kroczy w ciemnościach
i mroku śmierci (Iz 9,1), że człowiek, który odrzucił Boga,
jest jak pustynia i spękana, zeschła ziemia (Iz 35,1). Przez
ileż bolesnych doświadczeń trzeba przejść, aby poznać swą
nędzę. Ileż trzeba przeżyć dramatycznych chwil, aby z
przekonaniem powtarzać słowa Pisma: „My wszyscy byliśmy skalani,
a wszystkie nasze dobre czyny jak skrwawiona szmata. My wszyscy
opadliśmy zwiędli jak liście, a nasze winy poniosły nas jak
wicher” (Iz 64,5). Jak wiele mogą nam dziś powiedzieć chorzy,
którzy doświadczają boleśnie, co znaczy zależność od
życzliwości bliźniego. Jak wiele można się nauczyć od ludzi
starszych, którzy dobrze wiedzą, co to znaczy, że życie przemija
jak wicher. Jak ważnych można dokonać odkryć, doznając bolesnej
samotności... Bóg nie jest ratunkiem dla słabych, a Kimś
niepotrzebnym dla mocnych. Trudny życiowy adwent uczy nas, że
poza Nim po prostu nie istniejemy. Słabość ciał przypomina
nam, że jesteśmy zawsze słabi duchem, samotność otwiera nas
na wszechogarniającą Obecność. „Oto twój Zbawca przychodzi”.
Jaki
adwent przeżyli pasterze, którzy mówili nawzajem do siebie:
„pójdźmy do Betlejem i zobaczmy, co się tam zdarzyło... Udali
się z pośpiechem i znaleźli: Maryję, Józefa i Niemowlę
leżące w żłobie” (Łk 2,15). Jakiż adwent ich otworzył na
obecność Zbawcy, który był bezbronnym Niemowlęciem. Jak to się
stało, że w Nim poznali Zbawcę, który przychodzi?
Przez
jaki adwent byli przygotowani Mędrcy ze Wschodu, szukający nowo
narodzonego Króla Żydowskiego? Z prostotą równą prostocie
pasterzy oddali pokłon Zbawcy, którego znaleźli w miejscu
takim, w jakim nikomu do głowy nie przyszłoby szukać Go. Jak
się to stało, pytamy, że w Synu Maryi poznali Zbawcę, który
przychodzi, i upadłszy na twarz złożyli Mu pokłon, i otworzywszy
swe skarby złożyli Mu dary (Mt 2,11)?
Czy
kiedykolwiek zrozumiemy tajemnicę tych ludzi, tajemnicę
odnalezienia Zbawcy, który przychodzi? Bez próby uczynienia
tego, dzień dzisiejszy jest pozbawiony treści. Bez próby
uczynienia tego, nie będzie w nas nigdy takiego radosnego
powrotu do swej krainy, o jakim czytamy: „Wrócili, wielbiąc i
wysławiając Boga za wszystko, co słyszeli i widzieli” (Łk
2,20). Wydaje się, że dla jednych, dla pasterzy, znakiem mówiącym,
że Zbawca przychodzi, była wprost wiara zakorzeniona w
codzienności. Pasterze odnaleźli Boga w stajni i żłobie. Bóg
obecny był w zwykłej szarzyźnie życia, w ich najbliższym
otoczeniu, tam, gdzie codziennie przebywali ze swymi trudami. Dla
drugich, dla Mędrców miejscem poszukiwań Zbawiciela była stolica
i dwór królewski. Jednak posłuszni słowom proroka udali się do
Betlejem i wszedłszy w progi zwykłego domu oddali pokłon
Dzieciątku i Jego Matce. Dla jednych i drugich „Ukazała się
dobroć Boga, Zbawiciela naszego i Jego miłość ku ludziom” (Tt
3,4) w ich życiu, a nie poza nim, w ich codzienności, a nie poza
nią, w ich najbliższym otoczeniu, a nie w zaświatach. Bo Słowo
naprawdę ciałem się stało i zamieszkało wśród ludzi.
I
dlatego
dzisiejsze święto musi ciebie – Bracie i Siostro - prowadzić do
Chrystusa, do Boga, który
stał
się człowiekiem. Masz Go szukać tam, gdzie On rzeczywiście jest, a
wtedy
i ty rozumiesz dlaczego wielokrotnie rozmijałeś się z Nim i twoje
poszukiwania szły w złym kierunku. Szukałeś Go poza swoją
codziennością. Szukałeś Go w nadzwyczajnych przeżyciach i
wielkich wzruszeniach. A tymczasem On
jest
w naszym życiu, a nie poza nim, On jest w naszej codzienności, a
nie
poza
nią,
On
jest w naszym najbliższym otoczeniu, w tym co stanowi miejsce
naszego
powszedniego dnia. Bo Słowo stało się
ciałem
dla nas.
Ono
przebywa między nami!
Ludzie
pyszni i pewni siebie nie potrafią Go zauważyć. Życiowy adwent,
to
lekcja
prostoty i pokory. Trzeba być pokornym, trzeba być prostym jak
dziecko, aby uznać, że Bóg jawi się
poprzez
sakramenty, poprzez proste zewnętrzne znaki i poprzez ludzi, tych
maluczkich, którzy często nie dorastali do tajemnic, które
celebrują, i do słowa, które głoszą. Trzeba mieć czyste
oczy,
aby
w
brudzie codzienności, podobnym do brudu stajni, dostrzec
blask
gwiazdy, która głosi, że w człowieku mieszka Bóg.
Dziś
wszystkim smutnym, wszystkim strapionym, cierpiącym, opuszczonym
jest głoszona radość wielka, radość, która jest udziałem
wszystkich ludzi
dobrej
woli. Dziś się
wam
narodził Zbawiciel, którym jest Chrystus Pan (Łk 2,11).
Czy powiemy za Ewangelią, że się
narodził
w Betlejem? Czy pouczeni
przez
adwentowe doświadczenia, z prostotą pasterzy i pokorą Mędrców
wyznamy, że się
narodził
w naszej codzienności? Czy w tej chwili doświadczasz Jego
Narodzenia w twoim sercu? Jeśli tak, to Bogu niech będą dzięki,
to „Chwała na wysokości Bogu, a na ziemi pokój...”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz