Z
Ewangelii według Świętego Mateusza
Z
narodzeniem Jezusa Chrystusa było tak. Po zaślubinach Matki Jego,
Maryi, z Józefem, wpierw nim zamieszkali razem, znalazła się
brzemienną za sprawą Ducha Świętego. Mąż Jej, Józef, który
był człowiekiem sprawiedliwym i nie chciał narazić Jej na
zniesławienie, zamierzał oddalić Ją potajemnie. Gdy powziął tę
myśl, oto anioł Pański ukazał mu się we śnie i rzekł:
«Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej
Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej
poczęło. Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus, On bowiem zbawi
swój lud od jego grzechów». A stało się to wszystko, aby się
wypełniło słowo Pańskie powiedziane przez Proroka: «Oto Dziewica
pocznie i porodzi Syna, któremu nadadzą imię Emmanuel», to znaczy
Bóg z nami. Zbudziwszy się ze snu, Józef uczynił tak, jak mu
polecił anioł Pański: wziął swoją Małżonkę do siebie. (Mt
1,18-24)
Refleksja
nad Słowem Bożym
Wśród
zgiełku świątecznych piosenek, nachalnych reklam, znaleźliśmy
czas na świątynną ciszę. Wśród licznych rozmów, dyskusji i
przekazywania informacji nadeszła pora na milczenie. Odłożyliśmy
na bok zajęcia, spotkania, obowiązki, aby poświęcić czas Bogu.
Przekroczyliśmy próg świątyni, aby usłyszeć Dobrą Nowinę.
Wytężamy słuch naszego serca, aby w ciszy modlitwy uchwycić
delikatny szept Bożej łaski. Pragniemy ubogacić się mądrością,
która stanie się drogowskazem w naszej codzienności.
Dziś
staje przed nami św. Józef. Ten mąż sprawiedliwy, jak nazwał go
Mateusz Ewangelista, nie wypowiada na kartach Ewangelii ani jednego
słowa. Czyżby był niemową? Czyżby nie miał niczego ciekawego do
powiedzenia? A może jego osoba jest tak mało istotna, że nie
zanotowano żadnego z jego słów? Bynajmniej. Ewangelie nie
odnotowują słów męża Maryi, aby tym bardziej podkreślić wielką
zaletę Cieśli z Nazaretu. Św. Józef potrafił słuchać.
Posiadał umiejętność odbierania delikatnego głosu Stwórcy,
który do niego przemawiał. Zgiełk świata, krzyki uliczne,
rozterki zaniepokojonego serca nie zagłuszyły Bożego przesłania,
które kierowane było do niego. Nawet we śnie potrafił
odpowiednio odczytać i zinterpretować wiadomości, które za
pośrednictwem anioła do Józefa kierowała Opatrzność. To
właśnie wtedy św. Józef usłyszał wezwanie, aby nie opuszczał
brzemiennej Maryi oraz zaopiekował się Dzieckiem, które się
niebawem narodzi. To we śnie usłyszał potem wezwanie, aby uciekać
do Egiptu z Małżonką i Niemowlęciem, gdyż grozi im
niebezpieczeństwo. W ten sam sposób Opatrzność wezwała
Świętą Rodzinę do powrotu w rodzinne strony i osiedlenia się
w Nazarecie.
Tę
piękną umiejętność słyszenia głosu Boga, który przemawia
w ciszy ludzkiego serca, uwydatnili ewangeliści ukazując milczącego
Małżonka Maryi Panny. To milczenie jest dla nas pytaniem o
umiejętność słuchania. To dla wielu zarzut, gdy wypowiadają
zbyt wiele niepotrzebnych, krzywdzących słów. To wezwanie,
aby zapytać się o naszą umiejętność słuchania.
Można
zadać więc pytanie: kiedy i w jaki sposób przemawia do nas Bóg? W
jaki sposób przekazuje nam swe plany odnośnie do naszego życia?
Jak można przekonać się, że nasze modlitwy zostały przyjęte
przez Boga? Odpowiedzi na te, jakże ludzkie pytania i dylematy
udziela nam św. Józef. Sam nie potrafił do końca zrozumieć
tego, co się wokół niego działo. Oto Maryja, którą poślubił,
kochał i jej ufał, zachodzi w ciążę. Nie podejrzewa jej o
zdradę, lecz nie rozumie całej sytuacji. Jednak nie unosi się
gniewem, nie zarzuca swej Żony stekiem wyzwisk, podejrzeń, krzyków.
Pyta Boga, co ma uczynić. W ciszy swego serca pragnie usłyszeć
głos, który przyniesie odpowiedź. I ta odpowiedź przychodzi, a
Cieśla z Nazaretu przyjmuje to słowo i wypełnia polecenia Pana.
Taką
umiejętność dosłyszenia głosu Boga, który przemawia do
ludzkiego serca, trzeba w sobie wypracować. To nie jest zwyczajne
wsłuchiwanie się w głos swych myśli. To jest owoc głębokiego
życia wewnętrznego, słuchania oraz przyjmowania w życiu Pisma
Świętego. To owoc wypracowanej postawy pokory oraz posłuszeństwa
woli Stwórcy. Nieprzypadkowo św. Mateusz nazywa Józefa mężem
sprawiedliwym. To imię opisywało człowieka żyjącego według
sprawiedliwości Bożej, w cichości i pokorze serca. To miano
człowieka pełnego miłości Boga i zgadzania się z Jego wolą.
Jeśli
my sami chcemy usłyszeć głos Pana, który wciąż przemawia
do naszych serc, musimy naśladować św. Józefa. Jeśli pragniemy
dowiedzieć się, czego oczekuje od nas Bóg, koniecznie trzeba nam w
posłuszeństwie serca słuchać słów Ewangelii. Jeśli chcemy
przyjąć łaskę Bożą, która napełni nasze serca pokojem oraz
akceptacją niezrozumiałych wydarzeń życiowych, trzeba nam przyjąć
postawę posłuszeństwa woli Stwórcy.
Serce,
które skoncentrowane jest na walce, realizacji swoich planów i
zamierzeń, nie usłyszy Boga. Serce, które pełne jest zła,
grzechu, krzywdy i żądzy odwetu, zagłuszy najmocniejszy nawet głos
Pana. Serce pyszne, butne i oporne na słowo Boże nie jest zdolne
przyjąć Dobrej Nowiny. Dlaczego? Bo wszystkie sprawy tego świata
zajmują je bardziej niż sprawy Boże. Zgiełk walki o
sukces
zdławi delikatne wezwanie do pokory i miłosierdzia. Hałas krzywd
nie pozwoli dojść do głosu sumieniu, które przypomina o moralnej
odpowiedzialności za popełnione grzechy.
Trzeba
wyciszyć serce. Pozwolić, aby Bóg do nas przemawiał w ciszy.
Odłożyć inne, nawet ważne sprawy. Pokornie otworzyć się na
wolę niebios, szczególnie wtedy, kiedy jest dla nas niewygodna i
wymagająca. Strzec czystości serca od krzywd i grzechów. To jedyna
droga, aby usłyszeć głos Pana. To jedyny sposób, aby przyjąć
przesłanie opatrzności Bożej, która pragnie wciąż na nowo
napełniać nas pokojem, którego świat dać nie może. Św.
Józef otwierał swe serce na działanie łaski. Napełniał się
pokojem i mądrością Bożą. Ten bezcenny dar owocował w jego
życiu. Czy tak będzie z nami, zależy od nas samych.
Amen.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz