Wtorek III tydzień Adwentu
Każdego
dnia Bóg kieruje do nas wezwanie: „Dziecko, idź dzisiaj i
popracuj w winnicy”. Jest to wezwanie do budowania królestwa
Bożego, które jest królestwem prawdy, pokoju, miłości i
sprawiedliwości. Wielu z nas od razu odpowiada Bogu: „Idę,
Panie”. Tę deklarację wyrażamy znakiem krzyża po przebudzeniu,
porannym pacierzem, a niekiedy nawet udziałem we Mszy św. Bywa
jednak, że po takich deklaracjach wcale nie idziemy do Jego winnicy,
tylko do swojej: nie zajmujemy się sprawami Jego królestwa,
tylko sprawami tego świata. Nawet gdy spotkamy kogoś, kto wielkim
głosem lub przenikliwym milczeniem woła o prawdę, o pokój, o
sprawiedliwość, o miłość - udajemy, że nie do nas ta mowa.
Zdarza się również, że ktoś nie raczy nawet odpowiedzieć Bogu
na Jego wezwanie brutalnym "Nie chcę", ale zupełnie Boga
ignoruje i nie liczy się z Nim, owszem, uważa się nawet za
osobistego przeciwnika Pana Boga; kiedy jednak spotyka ofiary wypadku
lub nagłego ataku choroby - to pierwszy organizuje pomoc, gdy widzi
płomienie - to pierwszy rzuca się do gaszenia, gdy jest świadkiem
krzywdy i niesprawiedliwości - to pierwszy staje w obronie.
Pyta
nas Pan Jezus: „któryż z tych dwóch spełnił wolę ojca?”
Uważajmy, aby w świadczeniu prawdzie, czynieniu pokoju i
sprawiedliwości oraz okazywaniu miłości, nie ubiegali nas ci,
którzy się nie modlą i nie uczestniczą we Mszy św. Tak jak
celnicy i nierządnice wchodzą do królestwa Bożego przed
tymi, którzy mówią "Panie, Panie", a nie czynią
woli Ojca, który jest w niebie.
Ta
współczesna wykładnia przypowieści Pana Jezusa o dwóch synach
nie jest jednak zbyt dokładna. Zauważmy, że drugi syn wprawdzie
powiedział "Nie chcę". Później jednak opamiętał się
i poszedł. Poszedł do winnicy ojca... nie do swojej. Prawdą jest,
że „Do Pana należy ziemia, świat i jego mieszkańcy” (Ps 24),
że „Wszyscy należymy do Pana” (Rz 14,8), ale przecież człowiek
może wykluczyć Boga ze swojego życia. Dlatego rodzi się pytanie:
Czy rzeczywiście na winnicy Pańskiej pracuje ten, kto czyni dobro
odrywając zdecydowanie swój czyn od źródła wszelkiego dobra
-obok Boga, a nawet wbrew Bogu. Czy zatrudniając się "na
czarno" może liczyć na denara?
Bóg
jest dobrym i hojnym gospodarzem i weźmie na pewno pod uwagę każdy
okruch dobrej woli i każdą iskierkę wiary. Przed nami jednak stoi
obowiązek poważnego i porządnego zaangażowania się do pracy
w winnicy. Obaj synowie nie byli w porządku. Dlatego i jedni i
drudzy bohaterowie tej medytacji powinni się zastanowić nad tym,
czy już, czy jeszcze pracują w tej winnicy. Na szczęście, wiemy,
że dniówka w tej winnicy trwa całe życie. Można być przyjętym
do pracy i rano, i w południe, i wieczorem - i w młodości, i w
wieku dojrzałym, i w starości. Dla każdego Bóg ma przygotowany
denar wieczności.
Co
to znaczy w praktyce?
Zostawiać
słowo Ewangelii pięknie przed ludźmi naszej drogi, kłaść je
wyraźnie, dokładnie, z pokorą jakiej wymaga jego tajemnica, i
odchodzić w cień, pozostawiając decyzję ludziom szukanym przez
Boga. Wykazać się cierpliwością wobec rozwagi. Oni nie
zawsze są gotowi podjąć decyzje ważne i skuteczne. Niech Bóg
da czas dojrzewania. Odprawieni przez ludzi, odchodźmy z uczuciami
bliskości i życzliwości. Jeżeli nie łączy nas wiara, to już
połączyła nas miłość.
Nie
oceniajmy naszych wysiłków ewangelicznych. Okazuje się, że nie
zawsze ci, którzy nas odprawili, pozostali daleko od Chrystusa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz