Środa
IV tydzień Adwentu
Dobra
Nowina
Pośród
różnych wiadomości, które dobiegają do naszych uszu, bywają
takie, które przyśpieszają bicie naszego serca. W morzu
informacji, które wokół nas krążą, zdarzają się szczególne,
które napełniają nas radością, pokojem, spełnieniem. Są
wieści, na które czekamy z utęsknieniem, gdyż odmieniają one
nasze życie. Dobra nowina staje się świeżym powiewem wiatru,
który okręt naszego życia popycha na pełne morze służby, pracy
oraz wysiłku dla Boga i drugiego człowieka.
Taką
wiadomość otrzymała młoda Niewiasta z Nazaretu. Przybył do Niej
szczególny gość. Przyniósł przesłanie pochodzące z nieba.
Stwórca pragnie, aby Maryja Dziewica została Matką Syna Bożego.
Tym samym na świat przyjdzie długo oczekiwany Mesjasz Pan, który
pojedna upadłą ludzkość z Bogiem. Czyż może być lepsza
wiadomość? Czyż można sobie wymarzyć radośniejszą
nowinę? Czy dla serca pragnącego zjednoczyć się z Bogiem na
wieki może być bardziej interesująca wieść? Oto na świat
przychodzi zapowiadany przez proroków Emmanuel, Bóg z nami. Oto
spełnia się obietnica, którą po grzechu pierworodnym złożył
Adamowi i Ewie Stwórca. Pośród ludu stanie Ten, który zmiażdży
głowę starodawnego węża, Szatana, który odbuduje zerwaną u
początku wieków więź stworzenia ze swoim Stwórcą. Nadchodzi
Mesjasz Pan, który zgładzi nasze grzechy. On nie nadłamie trzciny
nadłamanej. Nie zgasi knotka o nikłym płomyku. Jego serce
bezkreśnie napełnione miłosierdziem będzie niewyczerpalnym
źródłem miłosierdzia. „I Ja ciebie nie potępiam. - Idź, a od
tej chwili już nie grzesz!" (J 8,11).
To
jest Dobra Nowina. Nie ma lepszej wiadomości. Nie można sobie
wymarzyć radośniejszej informacji. Nawet wieść o wielkiej
wygranej nic nie znaczy. „Cóż bowiem za korzyść odniesie
człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę
poniósł? Albo co da człowiek w zamian za swoją duszę?"
(Mt 16,26). Tu zaś nie chodzi o ten przemijający, choć bardzo
nęcący, ziemski zysk, lecz o zbawienie duszy swojej. To nie jest
zapowiedź wielkiego królestwa, niekończącego się dobrobytu,
krainy mlekiem i miodem płynącej, gdzie nie będzie smutku,
cierpienia i krzywdy. „Królestwo moje nie jest z tego świata.
Gdyby królestwo moje było z tego świata, słudzy moi biliby
się, abym nie został wydany Żydom. Teraz zaś królestwo moje nie
jest stąd" (J 18,36). To jest Dobra Nowina o możliwości
osiągnięcia niekończącej się radości nieba. Zapowiedź
niewyobrażalnego szczęścia, które nie będzie miało końca,
gdyż „ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce
człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg
tym, którzy Go miłują" (1 Kor 2,9).
Ta
Dobra Nowina nie zapowiada ziemskiego życia bez wysiłku,
cierpienia, krzywdy. Nie jest to gwarancja beztroskich dni wolnych od
wyrzeczeń, pokonywania przeciwności losu, zmagania się z
pokusami oraz doświadczenia śmierci. „Jeśli kto chce iść za
Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż
swój i niech Mnie naśladuje! Bo kto chce zachować swoje życie,
straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa"
(Łk 9,23-24). Ta wiadomość napełnia serca poczuciem
bezpieczeństwa i pokoju, wręcz pewności, że śmierć nie jest
kresem naszego istnienia. „Ja jestem zmartwychwstaniem i
życiem. Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie” (J
11,25).
Tę
Dobrą Nowinę zanosi ciężarnej Elżbiecie Maryja. Pragnie
podzielić się wiadomością o nadchodzącym Zbawicielu.
Jednocześnie chce wesprzeć swą starszą już krewną, która
zgodnie z zapowiedzią anioła poczęła i oczekuje narodzin syna,
któremu nada imię Jan. Dziś tę samą Dobrą Nowinę pragnie nam
samym przypomnieć Matka Boża. Bóg nigdy nie zapomina o swoim
ludzie. Stwórca nigdy nie zapomina o swych dzieciach. Pośród
nas stoi Chrystus, który przyniósł zbawienie mnie i tobie. Pośród
nas stoi Baranek Boży, który dziś przez posługę kapłanów
gładzi grzechy świata. Bóg bogaty w miłosierdzie udziela nam swej
łaski, aby dopomóc w codziennym zmaganiu się z grzeszną
naturą, pokusami oraz przeciwnościami losu.
Adwent,
który już się kończy, po raz kolejny wprowadza nas w tę
najpiękniejszą i najbardziej radosną nowinę. To wiadomość
o odkupieniu naszych win przez Jezusa Chrystusa, który przyjął
ludzką naturę z Maryi Panny. Nie ma dla człowieka bardziej
optymistycznej wieści. Nie ma informacji, która wlewałaby
więcej pokoju i poczucia bezpieczeństwa. Nie ma bowiem
większej wartości w życiu, jak zbawić swoją duszę, osiągnąć
pełnię zjednoczenia z Bogiem w niebie. Nie ma większej wartości,
jak przejść przez ziemię dobrze czyniąc, dając świadectwo
swej wierze, a w nagrodę odebrać niewiędnący wieniec wiecznej
chwały zbawionych.
To
wszystko jest już na wyciągnięcie ręki. To wszystko może stać
się naszym udziałem. Dla każdego droga do nieba jest otwarta
dzięki męce, śmierci i chwalebnemu zmartwychwstaniu Chrystusa
Pana. Trzeba tylko wyprostować swe drogi do Boga i drugiego
człowieka. Trzeba tylko dobrze przejść życiową drogę Adwentu,
aby w dniu, który niechybnie nadejdzie, narodzić się dla Boga w
niebie.
Radość
dziecka
"Oto
skoro głos twego pozdrowienia zabrzmiał w moich uszach, poruszyło
się z radości dzieciątko w łonie moim". (Łk 39,44)
Boże
Narodzenie to radosne święto, szczególnie dla dzieci.
Zachowaliśmy żywe wspomnienie tej radości z czasów naszego
dzieciństwa i bardzo pragniemy, aby nasze dzieci w te dni
przeżyły taką samą radość. Czynimy tak wiele dla osiągnięcia
tego celu: choinka coraz oryginalnej wystrojona, stół zaskakujący
kulinarnymi niespodziankami, coraz bogatsze prezenty, coraz
ciekawsze filmy video, coraz wspanialsze choinkowo - wczasowo -
kuligowe imprezy. Ciągle jednak żywimy podejrzenie, że
dzisiaj dzieci nie cieszą się tak, jak my cieszyliśmy się.
Pamiętam niektóre prezenty gwiazdkowe z lat dziecięcych. Na
początku trudnych lat 50-tych dostałem pod choinkę grę planszową,
"Chińczyka". Czym była ta gra w porównaniu z
dzisiejszymi grami komputerowymi!? A jednak, ileż ten "Chińczyk"
sprawił radości całej rodzinie!? W tej zabawie może brać udział
tylko czterech graczy, dlatego inni musieli czekać w kolejce.
Wszystkie głowy były jednak nad tym "Chińczykiem"
pochylone i wtedy byliśmy tak blisko siebie. Dzisiaj "Chińczyk"
kosztuje tysiąc razy mniej niż gra komputerowa. Kiedyś jednak
sprawiał dzieciom wiele radości. Wartość daru i radości jaka
sprawia, nie mierzy się przecież w pieniądzach. Liczy się serce,
z jakim dar został ofiarowany. Rodzice, którzy z trudem wiązali
koniec z końcem, w prezenty gwiazdkowe wkładali nie pieniądze, bo
ich nie mieli, lecz całą swoją miłość. Radości, podobnie jak
miłości, za pieniądze nie da się kupić.
Co
więc robić, aby i nasze dzieci „poruszyły się z radości” jak
uczynił to nienarodzony jeszcze Jan Chrzciciel w łonie swojej matki
na głos Maryi? - Zacząć trzeba bardzo wcześnie. Właśnie wtedy,
kiedy dziecko jest w łonie matki. Jan poruszył się z radości, bo
usłyszał głos przyjazny życiu. Słyszał rozmowę matek, które
cieszyły się swym macierzyństwem, które z wielką miłością
oczekiwały na rozwiązanie. Taki głos pamięta się potem przez
całe życie. Zostaje on zapisany gdzieś w podświadomości małego
człowieka i w różnych momentach budzi ufność, ukojenie,
radość. Dziecko w łonie matki słyszy również głosy wrogie
życiu, a konkretnie wrogie jemu samemu. Wtedy też się porusza, ale
z przerażenia. Ten głos też sobie zapamięta. Nie pomogą potem
żadne zabawki, żadne komputery, żadne imprezy i żadne
pieniądze. Nie ma takich pieniędzy, które byłyby równoważne
miłości.
Na
kilka dni przed Bożym Narodzeniem myślimy nad tym, co położyć
pod choinkę, co postawić na stole. Nie jest to dzisiaj myślenie
łatwe. Ale nie martwmy się! Tak naprawdę to jednego tylko
potrzeba. Wszystkiego może zabraknąć, ale w te święta niech nie
zabraknie w naszych rodzinach miłości i szacunku do życia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz